Odsłuchiwanie i utrwalanie. Myśl dotycząca ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej nasuwa się sama - tutaj też byli "specjaliści" - o spektaklu "Opowieści i pamięć" Teatru Cinema z Michałowic i Teatru Acco z Izraela pisze Wojciech Wojciechowski z Nowej Siły Krytycznej.
Spektakl powstały na podstawie scenariusza Moni Josef i Zbigniewa Szumskiego, który również to przedstawienie wyreżyserował, miał premierę podczas Festiwalu Teatralnego w Acco w październiku 2008 roku. Polska prapremiera odbyła się podczas Jeleniogórskich Spotkań Teatralnych. Przedstawienie powstało we współpracy z izraelskim teatrem, w którym współpracują ze sobą zarówno aktorzy izraelscy jak i palestyńscy. W czasie tego scenicznego zderzenia kultury izraelskiej, palestyńskiej i polskiej, za murami teatru dochodziło do zamieszek. W miejscu, w którym powiedzenie "cześć" jest polityczne, powstał ciekawy spektakl, który karze cofnąć się w przeszłość, a to z kolei przestrzega przed tym, co może nas czekać, albo już jest. Język Teatru Cinema to metafora, symbolika, a także powtarzalność sytuacyjna, pewien rytuał. Zespół jest temu wciąż wierny. Widzimy to w scenie, w której jeden aktor mierzy na klęczkach przestrzeń sceny za pomocą łokcia, podpierając się na nim i przesuwając po scenie tą część ręki od łokcia właśnie do nadgarstka. Za nim w podobny rytuał wpada kolejna aktorka. Im dłużej trwa ta scena, tym dokładniej aktorzy wykonują ten element ruchu. Tak jakby miało im to pomóc w borykaniu się z trudną sytuacją, którą za wszelką cenę chcą mieć już za sobą. Za wszelką cenę. Richard Schechner opisuje rytuał, jako zbiorowe wspomnienie zapisane w działaniach. W przedstawieniu "Opowieści i pamięć", w którym jest mowa o bolesnych doświadczeniach związanych z wojną, zagładą w Auschwitz, to zbiorowe wspomnienie jest niewątpliwie bolesne, a choreografia to odzwierciedla - mimo że, jak pisze dalej Schechner, "biorący udział w rytuale [tutaj spektakl Szumskiego] spełniają działania różne od tego, co robią na co dzień." Powtarzalność pewnych elementów choreografii ma w spektaklu często miejsce. Scenografia spektaklu to stoły, na których "siedzą" krzesła. Są to jednak specyficzne krzesła, pozbawione stabilnie przymocowanych drewnianych nóg. Tutaj są one przymocowane do podstawy za pomocą krótkich łańcuchów, metalowych kółek, sznurków. Stąd wrażenie siedzenia krzeseł na stołach, które wyglądają niczym ludzie machający nogami. Są to krzesła kalekie. Później będą "leżeć" na blatach, a aktorzy zawiną, opakują je dokładnie w prześcieradła-całuny. Tutaj mamy do czynienia z liminalną fazą rytuału. To faza, w której "ci, którzy przechodzą rytuał, na pewien czas stają się "niczym" [człowiek jako krzesło], co czyni ich krańcowo bezbronnymi i podatnymi na zmianę. Odziera się osobę z jej poprzedniej tożsamości i pozycji w świecie społecznym; wprowadza się ją w miejsce i czas, w którym jest ona ni-tym-ni-owym." Krzesło - substytut człowieka, ofiara, nagie życie. Przedmiot. Tutaj trzeba wspomnieć o jeszcze jednej robiącej wrażenie scenie, w której słyszymy kwestie wypowiadane w języku niemieckim przez jednego z aktorów. Jest tutaj mowa o specjalistach. Dowiemy się, że na przykład pieczenie chleba czy to, z jakich ziaren jest zrobiony, nie jest ważne. Liczy się efekt końcowy, sam finał, czyli kupno gotowego bochenka. Tylko to się liczy dla przeciętnego konsumenta, ponieważ od wypieku są specjaliści i oni powinni wiedzieć jak łączyć składniki. Podobny wywód dotyczy kanalizacji w dużym mieście - od niej też są specjaliści. Specjaliści są od wszystkiego. Myśl dotycząca ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej nasuwa się sama - tutaj też byli "specjaliści". Ta scena poraża z dwóch powodów: treści i języka, w którym owa treść jest wypowiadana. Nasuwa się myśl związana z nagim życiem, ale nie tylko z tym o orientacji agambenowskiej. Chodzi o nagie życie, a może nagi, ubogi, pełen obojętności tryb życia pozbawiony refleksji czy zainteresowania tym, co tworzy bardziej lub mniej strawny bochenek chleba, a idąc dalej, brak zainteresowania tym, co kryje się pod każdą władzą, pod każdym rządzeniem, a w wypadku specjalistów pod każdym zarządzaniem. Z pragmatycznym zarządzaniem państwem przez fachowców, zarówno na przestrzeni gospodarki, a nawet życia intymnego, mamy przecież dziś często do czynienia - oczywiście pod innymi szyldami, na przykład bezpieczeństwa w czasach terroryzmu. Pamięć, lęk, czy jak określił to raz sam Szumski, "odsłuchiwanie przeszłości", są tematami także wcześniejszych przedstawień Teatru Cinema, ale w najnowszym spektaklu reżyser zestawia je z faktami, prawdziwymi opowieściami o dzieciństwie dziadków występujących na scenie aktorów. Ten spektakl angażuje widza, utrwala to, co wie. Skoro wszystko wie, to może nie potrzebuje tego powtarzać, oglądać jeszcze raz? Tylko, dlaczego to, co wiemy wciąż szokuje?
Wojciech Wojciechowski Nowa Siła Krytyczna 03-11-2008 e-teatr.pl - wortal teatru polskiego Instytut Teatralny im. Zbigniewa Raszewskiego