ALBERT LUX (2003)

Drugi spektakl z cyklu "7 dni w czterech pokojach".

Pokoje czekają na lokatorów.

W każdym kącie czai się lęk.

Nie, nie czai się, stoi na warcie. Czy lęk może stać na warcie? Tak, w tym spektaklu lęk stoi na warcie, pilnuje, żeby nie wdarło się tam poczucie bezpieczeństwa. Można sobie wyobrazić, że przestrzeń w tym spektaklu to opuszczone koszary. Cywile próbują je zasiedlić. Dlatego zwykłe czynności i gesty przybierają tu pozę musztry. Jeśli energią życia jest zmiana, tu energią jest obezwładnienie. Stanie na baczność, bezruch jest tu tak samo forsowne jak najbardziej intensywny marsz ku wolnej przestrzeni, niezasiedlonemu pokojowi.

Zasiedlać, ale nie oswajać. Nawet lęk ma tu formę nie agresywną, ale zastałą. Był tu, zanim pojawili się lokatorzy. Dlatego lokatorzy poruszają się wąskimi ścieżkami nie wśród mebli, których tu nie ma, ale omijając przestrzeń zaanektowaną przez lęk. Pusta przestrzeń jest nie do zdobycia. Wyznaczone są tu tylko wąskie ścieżki, przejścia, którymi można się poruszać.

Tak oznaczona jest ta przestrzeń jak się wydaje idealne miejsce do odsłuchiwania przeszłości, do odczuwania teraźniejszości i do wglądu w mapę przyszłości. Zwiedzający mają przewagę nad mieszkańcami. Ich zachwyty i nagany niewiele mają wspólnego z sytuacją mieszkańców, którzy trwają w mustrze.

                                                                                                            Zbigniew Szumski