NIE MÓWIĘ TU O MIŁOŚCI (1995)

Nota reżyserska  „Nie mówię tu o miłości"

     Sceny z życia pracowników zieleni miejskiej. Grupa pracowników zieleni miejskiej kopie dół. Sadząc z koloru ścian dołu, które staja się coraz bardziej niebieskie, pomylili kierunki i zamiast w dół, kopią w górę. Tak mógłby wyglądać rozszerzony podtytuł. Taki był jeden z tematów zadany aktorom do improwizacji. Jean Cocteau w swoim dzienniku użył pojęć: ludzie-pułapki, sytuacje-pułapki. My, nie rezygnując z tamtych, dodaliśmy do tego rzecz najzwyklejszą prxedmiot-pułapkę. Aktorzy zostali wyposażeni w trzy przedmioty-pułapki: łopatę, paczkę i zabawkę na patyku - rodzaj marionetki. Były jeszcze budy - metalowe pojemniki i cała lista określająca, czym mogą być takie „budowle”: rakiety jak z rycin ilustrujących powieści    J. Verne'a, budki strażnicze, szafki na ubrania robocze, pionowe trumny, wychodki – obraźliwie, zbroje – wzniośle. Taki był punkt wyjścia przed spektaklem. Tekst pojawił się później. Tekst po to, by zagadać niepewność. „Zorientować się w sytuacji”. Przeczekać. „I na końcu deser. Uroczyste parcie pogrzebowe związane z pierwszymi samodzielnymi krokami śmierci" - te słowa wypowiada jedna z postaci. Chcieliśmy jak najpóźniej „powiedzieć postaciom”, wokół jakich spraw obra­cają się ich prace.   Byli przecież pracownikami zieleni miejskiej i poza kopaniem grobów mieli masę innych zajęć, jak np. zamiatanie ulic, strzyżenie trawników, usuwanie pad łych zwierząt, malowanie pasów na jezdni, zbieranie śmieci / patyk z gwoździem na końcu - do nabijania śmieci -„z przypadkowo" nabitym misiem - zabawką - do usunięcia/. Tak powstał ten spektakl. Temat główny - śmierć - pozostał w ukryciu, zajmowaliśmy się prostymi czynnościami, rytmizując je i multiplikując, tak by powstał rodzaj tańca. „Taneczne układy życiowe” miały stopniowo zamieniać się w ,,układy ze śmiercią”, w których nikt nie jest  mocny.

Zbigniew Szumski